sobota, 2 czerwca 2007

Weekend...

    Czas na sprzątanie, pranie, gotowanie “prawdziwych” obiadów, doprowadzenie do ładu swojego pokoju który przez cały tydzień zamienia się w “śmietnik”. Do tego dochodzą zakupy na cały tydzień. Samo sprzątanie doprowadza mnie czasami do szału ale jak się posprząta to aż miło. Wszystko poukładane, wszystko na swoim miejscu. A po sprzątaniu relaks. “Byczenie się”. Wtedy dopiero się zaczyna prawdziwy weekend. Spacer, “wieczór kinowy” - ogladanie filmów z laptopa , jakaś impreza u znajomego, książka, podróżowanie po okolicach – zwiedzanie.






Brak komentarzy: