Póki co operacji nie będzie. Czekam na następny atak choroby i wtedy dopiero zostanę operowany. Póki co bardzo dobrze się czuję.
Dużo się też pozmieniało, nadal szukam jakichś sensownych kursów aby czymś pożytecznym czas zabić no i aby jakiejś wiedzy przybyło. Niestety ceny są (jestem nadal chory i w razie nawrotu choroby mam mieć 1 miesiąc rehabilitacji - siedząc w domu) wysokie. I nie mogę się zdecydować. Zarówno samochód jak i kurs są kosztowne. Wątpię aby udało mi się oba cele zrealizować tak jak chciałem.
A kolejnym ważnym osiągnięciem jest to że udało mi się ugotować pierogi - pierwszy raz w życiu robiłem no i w smaku były jak domowe. Kształt bardziej sierpa niż pieroga. Były problemy z zamykaniem pierogów ale jakoś się uporałem. No i gulasz z wołowiny. Tak to jest jak się weekendy spędza w domu. Nadmiar czasu w kuchni zabijam.
sobota, 4 października 2008
Od chirurga... i kuchnia
Autor: Jacek Listek o 20:02 1 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)