Już dawno się nie odzywałem więc chyba czas to nadrobić. Moja rutyna dnia niezmienna od czasu gdy zachorowałem to: śniadanie, pielęgniarka, praca, dom. Dzień w dzień to samo. Jedyne “zawirowania” to problemy z załatwieniem czegoś w NHS czyli tutejszej służbie zdrowia. Mam 3 lekarzy pierwszego kontaktu! Każdy radzi co innego, jednego chirurga (który odsyła mnie do innego specjalisty chirurga w danej dziedzinie) i poznałem kilka (przemiłych) pielęgniarek. Wszystko tutaj załatwia się telefonem i listami. Trzeba zawsze być umówionym wyjątkiem jest karetka i sytuacja wyjątkowa (rozcięcie wymagające szycia, zwichnięcia czy złamania). Jeżeli ktoś ma np. grypę ... to i tak musi zadzwonić i się umówić, jeżeli jest to coś ważnego to lekarz oddzwania i zadaje nam pytania dotyczące choroby. Pomimo że przychodnie wydają się być puste to jest to tylko złudzenie spowodowane umawianiem się na określone godziny. Czeka się około 5-10 minut i jest się już przyjętym.
Nie raz w Polsce czekałem na lekarza po godzinie lub więcej. A na chirurga to już nie wspomnę.
Moje pierwsze wrażenie z tutejszej służby zdrowia:
Nie mamy książeczek RUM'owskich, wszystko jest zapisane w komputerach a dane swobodnie przesyłane pomiędzy szpitalami a przychodniami, dokumenty papierowe są skanowane i także trzymane na komputerze.
Zawsze należy się umówić na spotkanie z lekarzem, data, jaki lekarz, która godzina nic więcej, żadnego pokazywania dokumentów.
L4 polskie no tutaj to nie wiem mam SSP Statuatory Sick Pay – odpowiednik polskiego L4 które wypłaca państwo kiedy ja choruję, oraz mój zakład pracy płaci mi drugie chorobowe.
By iść do specjalisty, szpitala dostajemy od lekarza list – skierowanie w którym jest wszystko podane, nasza choroba, jak leczony i każda inna notatka od lekarza, lekarz także (w moim przypadku) zadzwonił szpitala i powiadomił ich że dziś przyjdę bo naprawdę czułem się strasznie źle.
Po zakończeniu leczenia w szpitalu dostajemy list w którym mamy wszystko podane jaki zabieg mi zrobili, kiedy, co robić teraz, co potrzebuję, telefon w razie wypadku,
w szpitalu dostajemy leki za darmo (nie chodzi mi o kroplówki bo z tym to nie wiem ale za darmo dostaniemy antybiotyk oraz bandaże i inne opatrunki)!! A jeżeli ma się niskie dochody to i za leki w aptece nie musimy płacić!!! W aptece zawsze się pytają „Czy muszę płacić za swój lek?” chodzi im o to czy nie mamy – pobieramy żadnej zapomogi.
Pacjenci którzy nie płacą to:
- każdy poniżej 16 roku życia
- 16,17,18 latek kiedy uczy się na pełen etat
- powyżej 60 roku życia
- kobiety w ciąży
- ludzie którzy posiadają dokument medyczny zwalniający ich z płacenia
- kombatanci i ludzie posiadający War Pension
Jedyny kontakt z receptą to jest od czasu wydrukowania recepty od lekarza do czasu jej oddania w aptece, leki które wymagają kolejnego wypisania recepty są umieszczane w pudełku i na następny dzień może je odebrać.
Apteka, w aptece na lek z recepty trzeba poczekać, na każdym pudełku jest naklejka z naszymi danymi osobowymi oraz dozowaniem leku, wszystko zamknięte w papierowej torbie i zaklejone także naklejką z naszymi danymi osobowymi. Paczka taką można odebrać po 10 minutach lub można iść na zakupy i odebrać ją później jest także opcja aby paczka dotarła do naszego domu ale nie wiem czy za to już nie trzeba płacić dodatkowo.
sobota, 13 września 2008
NHS i choroba
Autor: Jacek Listek o 19:28 0 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)